piątek, 8 stycznia 2016

Jak pisałam " scenariusz "


Moja przyszła mistrzyni cukiernictwa, czyli córka starsza wpadła do domu podekscytowana i już od progu wykrzykiwała coś o scenariuszach, filmach i o tym, że ja mam mieć w tym jakiś udział.
Stałam przy kuchence pochłonięta smażeniem naleśników. Starałam się nie oparzyć malutkiej oraz psuki plątającej się między nami, nie potknąć o rozsypane korki i kuchenne drobiazgi, które nasze najmłodsze cudo beztrosko porozkładało między kuchennym oknem a wyjściem na przedpokój.
Paplanina starszej, stukot, który z zapamiętaniem czyniła młodsza, zlały się w kakofonię i przestałam słyszeć nawet własne myśli.
Odłożyłam łyżkę z kolejna porcją ciasta naleśnikowego, wyłączyłam gaz, zabrałam młodszej łyżkę i pokrywkę za pomocą, których czyniła słodki dla jej uszu hałas.
Psuki nie udało mi się pozbyć, oczekiwała, że może jednak coś mi spadnie z blatu lub z patelni.
Poprosiłam starszą córcię o powtórzenie i starałam się zrozumieć co do mnie mówi.
Okazało się, że jej wychowawczyni zapytała, czyja mama pomagała im w poprzedniej szkole w pisaniu wypracowań. Ważne też było aby taki delikwent dostał odpowiednio wysoką ocenę za pracę mamy.
Oczywiście moja córka potwierdziła mój udział w takim właśnie niecnym procederze, zakończonym wysoce zadowalającą oceną i w związku z tym zostałam wybrana na ochotnika do napisania scenariusza, w którym podejmę tematy weganizmu, wegetarianizmu, spożywania alkoholu i używek przez młodzież… A  wszystko to miało się zmieścić w sześciu minutach filmu nakręconego na podstawie mojej pisaniny.
Poczułam się doceniona a jednocześnie wkręcona w coś, co zdawało się mnie przerastać.
Pomyślałam, że jednak zrezygnuję z możliwości prezentacji moich zdolności literackich na forum szkoły. Tym bardziej, że były to tematy, o których mądre ( ale nie tylko ) głowy rozmawiają od wielu lat. Zawsze mam wrażenie, że rozmowy te mają służyć obronie własnego zdania za wszelką cenę jako jedynie właściwe a nie poznaniu kontrargumentów i konstruktywnej dyskusji.

Starsza po tym radosnym wstępie zaszyła się w swoim pokoju, młodsza wróciła do poznawania natury dźwięków a psuka tęsknie popatrywała na gotowe już naleśniki.
Włączyłam gaz, nabrałam kolejną porcję ciasta naleśnikowego i wylałam je na patelnię. W tym czasie zastanawiałam się jak połączyć tak trudne i różne tematy w sześciominutowej wypowiedzi.
Dodatkowym utrudnieniem było to, że nie ma być to przedstawienie mojego zdania na jakiś temat. Miałam tylko przedstawić zagadnienia, bez emocjonalnego obciążenia autorskiego.
Nie wiedziałam nawet iloma „ aktorami „ dysponuję…
Pomyślałam, że jedynym wyjściem jest wplecenie tematów w swobodną dyskusje nastolatków, którzy spotykają się aby pogadać o swoich sprawach.
Wymyśliłam sobie pizzernię, czterech aktorów.
O czym może rozmawiać grupka bardzo młodych ludzi, którzy spotykają się po dłuższym czasie?
Pewnie o innych rówieśnikach, kto z kim i dlaczego, kto podpadł w budzie no i o imprezach… Na imprezie jest jedzenie, dlaczego nie miało by być wegetariańskie?
Tak narodził się pomysł na scenariusz.
Kilku znajomych spotyka się w pizzerii, żeby pogadać. Jeden z uczestników spotkania opowiada o imprezie, którą zorganizował Rudy Maks. Rodzice Maksa to zamożni posiadacze luksusowej willi z salonem przeznaczonym do urządzania przyjęć wyposażonym w najnowsze cuda do odtwarzania muzyki i generowania efektów specjalnych. Młodzież bawi się przy dobrej muzyce zajadając się wegetariańskimi przysmakami, bo rodzice Rudego od lat są właśnie wegetarianami.
Oczywiście jak jest impreza zazwyczaj pojawia się alkohol, papierosy, skręty…
W ten sposób udało mi się połączyć zupełnie oderwane od siebie tematy.
Powstał tekst więc poprosiłam o konsultację cenzorkę, czyli moje starsze dziecie. Dziecie orzekło:
 „ tekst jest fajny, ale my tak do siebie się nie zwracamy „ . Przejrzałam jeszcze raz pisaninę i hmmm, faktycznie. Włożyłam w usta moich bohaterów zwroty grzecznościowe, jaki raczej posługują się osoby, którym zależy na byciu poprawnym i grzecznym. A więc jakieś witajcie, proszę siadajcie i takie tam. I to było najtrudniejsze. Jak pisać żeby brzmiało to jak rozmowa nastolatków ? Z pomocą córki poprawiłam tekst. Nie do końca byłam zadowolona, nigdy wcześniej nie pisałam dialogów, nie słucham na co dzień rozmów " małolatów ". Zależało mi na większej swobodzie, ale pierwsze koty za płoty.
Ja bym nazwała moją pisaninę szkicem scenki rodzajowej, zapisem pomysłu, ale w szkole został obwołany scenariuszem. Spotkał się z wyjątkowym przyjęciem, bardzo entuzjastycznym, co mnie zaskoczyło. Spodziewałam się raczej mozolnego wprowadzania poprawek.
Pani pedagog odpowiedzialna za projekt dokonała niewielkich korekt. Zwiększyła liczbę aktorów i w związku z tym inaczej podzieliła tekst. Chodziło o to aby dzieciaki miały mniej tekstu do zapamiętania i aby wciągnąć w zabawę więcej osób. Ta zmiana nie miała dla mnie wielkiego znaczenia.
Dwie kolejne trochę mnie zdziwiły.
Rudy Maks został Maksem. Okazało się, że użycie słowa „ rudy „ może być uznane za ośmieszające, wytykające pewne cechy wyglądu, które nie zawsze spotykają się z akceptacją większości ludzi. Argument dla mnie niezrozumiały.
Ostatnią zmianą dokonaną przez nauczycielkę było usunięcie zdania, w którym narrator wypija drinka, o którym do tej pory mógł tylko słyszeć. Drink był skomponowany z drogich alkoholi, zazwyczaj niedostępnych dla nastolatka. Wyszłam z założenia, że większość młodych osób nie oparła by się takiej pokusie. Ale chciałam pokazać też, że młody człowiek potrafi podejmować rozsądne decyzje i po spróbowaniu jednego koktajlu, rezygnuje z dalszego picia alkoholu. Chce bawić się a nie zataczać i bełkotać przez resztę imprezy. Według mnie istotne jest aby młodzież zdawała sobie sprawę, że alkohol nie jest złem samym w sobie. Ważna jest umiejętność odmawiania i podejmowania wyborów.
Jednocześnie opis nastolatków, które piły alkohol bez umiaru został przyjęty bez sprzeciwu. Domyślam się, że miał być przestrogą ?


...


Cztery osoby spotykają się w pizzerii, kawiarni….
Jeden chłopak siedzi już przy stoliku i na widok wchodzących pozostałych wstaje i wita się z resztą przybyłych.

chłopak 1 – Cześć. Hej, Zamówiłem już wszystko jak się umawialiśmy.
pozostałe osoby  odpowiadają na powitanie
Młodzież siada przy stolikach, w międzyczasie pojawia się kelner. Podaje do stołu zamówione rzeczy.

Chłopak 2 – Co tam?  jak tam w  nowych szkołach?  U mnie spoko.
Dziewczyna 1 – u nas też nie jest źle
Dziewczyna 2 –  straszyli, że będzie gorzej. Ej ( do chłopaka 2 ) podobno byłeś na imprezie u Rudego 

Maksa? Słyszałam, że jego rodzice mają niezłą chatę…
Chłopak 2 –  byłem w ten weekend, sporo ludzi zaprosił, dom  na wypasie
Dziewczyna1 –  to prawda, że  Maks i jego starzy są wegetarianami?
Chłopak 2  tak. Dlatego do jedzenia było mnóstwo sałatek,   wege pizza, ciasteczka zbożowe,  koktajle owocowe, soki i takie tam. Nudno było, bo  wszyscy siedzieli i gadali tylko o tym wegetarianizmie, temat nawet spoko, ale ile można o tym samym
Dziewczyna 2   mnie się to podoba, nie mordujesz zwierząt..
Dziewczyna 1 – dokładnie i teraz  hoduje się zwierzęta na wielkich farmach, bardziej to przypomina produkcję przemysłową, masową. Dostają hormony, odżywki a nawet antybiotyki , potem to wszystko zostaje w ich mięsie a my to zjadamy. Wegetarianizm to dobra idea
Chłopak 2 – może zamiast rezygnować z mięsa, można by jeść zwierzęta hodowane w sposób zrównoważony i ekologiczny ?
Chłopak 1 – no tak, ale wymaga to rezygnacji z budowania ogromnych farm i prowadzenia małych gospodarstw rolnych, na potrzeby własne i najbliższych gospodarstw, myślisz, ze wielkie koncerny tak sobie odpuszczą ?
Na tej imprezie była tez para wegan, to dopiero niesamowite.  Rudy i jego rodzice nie jedzą mięsa ale jedzą ryby, a weganie tylko to co pochodzi od roślin.
Dziewczyna 2 – czytałam kiedyś o tym, jajko ma w sobie zarodek kurczaka, mleko jest odbierane cielakom, a one same są zabijane, bo ludzie uważają, że cielęcina jest bardzo zdrowa… więc weganie starają się aby żadne żywe ,świadome stworzenie nie ucierpiało, robią napoje przypominające mleko z orzechów, soi, ryżu. Mają dużą wiedzę o roślinach i wykorzystują w diecie takie,  o których większość z nas nawet nie słyszała. W ogóle to chyba nie łatwe, tak sobie wymyślić posiłki, żeby zastąpiły białka zwierzęce
Dziewczyna 1 –  pogadamy jeszcze o tym, a teraz opowiadaj dalej jak było na imprezie? Muza fajna ? Mówiłeś że Maks zaprosił sporo  osób…
Chłopak 2 –  dopiero po godzinie ktoś podkręcił sprzęt i impra zaczęła się rozkręcać, Rudy ma świetny sprzęt, niesamowite głośniki , stroboskop, reflektory i  lampy, urządzenie, które wytwarza dym. Większość zaczęła tańczyć i było naprawdę fantastycznie
Dziewczyna2 –  brzmi super…świetna muza, sprzęt, dużo miejsca, pyszne żarcie, fajnie by było wbić  na taką domówkę
Chłopak 2 –  sporo osób przyniosło alkohol, każdy co innego, co kto lubi, ale głównie piwo, bo najtańsze…
Chłopak 1 –  Maksowi to nie przeszkadzało ? On podobno nie pije?
Chłopak2 –  no fakt nie pije zbyt wiele, ale… pali
Dziewczyna 1 –  Rudy pali? No weź , taki sportowiec ?
Chłopak2 –  nie na co dzień, jak się okazało na imprezach lubi sobie zadymić, ale raczej nie tytoń
Dziewczyna2 –  naprawdę? Zioło skombinował ? to ja już sobie wyobrażam to ujarane towarzystwo… w końcu nie każdy ma to to kasę, więc amatorów pewnie było wielu
Chłopak2   sporo osób miało ochotę na skręta, na szczęście, dla większości to był taki jednorazowy wygłup, większość z nich nigdy nie paliła trawy, więc mam nadzieję, że  spróbowali i na tym skończą.
Dziewczyna1 –  kusi, znajomi często o tym gadają, chwalą się, ze jarali skręta i jakie mieli potem akcje… to potem prawie  każdy chce zapalić, a okazuje się, że większość tych opowieści to ściema, przecież głupio powiedzieć, że się zapaliło i siedziało z głupim uśmiechem, to trzeba jakąś bajkę dorobić. Najlepiej nie próbować, łatwo się uzależnić, a jeszcze łatwiej od alkoholu, a skutki znacznie gorsze
Chłopak2 –  po alko było dużo gorzej, najpierw mieli ze mnie bekę, bo nie chciałem pić, spróbowałem tylko jednego drinka – Manhatan się nazywał, Maks akurat robił, bardzo smaczny ale mocny, więc sobie odpuściłem dalsze eksperymenty, ale reszta wyszła z założenia, ze skoro jest taki wybór a i Rudy coś od starych z barku podwędził to trzeba korzystać…
Chłopak1 –  dlaczego mieli z Ciebie bekę, po tym jednym drinku tak Cię zmuliło?
Chłopak2 –  co ty, bo więcej już nie chciałem pić, nabijali się że pewnie tatuś po mnie przyjedzie a mamusia zaraz będzie sprawdzać czy synuś pił i palił. Ktoś wrzasnął, że jestem sztywniakiem i żebym się napił i wyluzował. Bo podobno o wewnętrznym luzie i dobrej zabawie świadczy ilość wypitego alkoholu, najgorzej mieli Ci co palili i pili, pierwsi lecieli do łazienki.
Chłopak1 –  wyobrażam sobie, pewnie zrobili tam niezły syf…
Dziewczyna2-  słyszałam , że po imprezie Rudy miał sporo sprzątania i w sumie głównie na niego to spadło, bo reszta towarzystwa albo się zmyła albo nie była w stanie mu pomóc, leżeli podobno do 14 gdzie kto padł , dobrze chociaż, ze rodzice Maksa wrócili wieczorem i nie musieli tego oglądać
Dziewczyna1 – a może byłoby lepiej, gdyby zostali w domu i dyskretnie kontrolowali sytuację? Choć z drugiej strony to obciach…
Dziewczyna2 – zaufali Rudemu i myśleli, że jego znajomi są bardziej dojrzali
Chłopak2  – proste, gdyby zostali w domu impreza nie skończyła by się po czterech  godzinach…
Chłopak1   coś się stało? Sąsiadów wkurzył hałas?
Chłopak2 – nie, bo hałasu prawie nie było, impreza się skończyła, bo większość się upiła i albo siedzieli w toaletach, na tarasie  i na podwórku. Inni  pozasypiali jak popadnie, żałuję że nie widzieli jak żałośnie wyglądali tacy niby wyluzowani, śmierdzący wymiocinami , ciuchy pomięte i wywleczone jak u lumpa, dziewczyny z rozmazanym makijażem
Dziewczyna 1  stracić kontrolę nad samym sobą, to beznadzieja, nic nie pamiętać, przecież w tym czasie można narobić niezłej kichy,  nawet popełnić przestępstwo, a rano się człowiek budzi…
Chłopak1 –  i nie wie co się z nim działo, masakra...mało tego, że mógł głupot narobić, to jeszcze mogą ci wmówić milion rzeczy, coś czego nie zrobiłeś… wszystko jest fajne i dla ludzi ale przesada w żadną stronę nie jest dobra. Tym bardziej, że w przypadku alkoholu czy używek i narkotyków, bardzo szybko zabawa może stać się przekleństwem…
Dziewczyna2 – kiedyś jednemu kumplowi musieliśmy schować kluczyki do samochodu, wypił sporo, ale uparł się, że wróci wozem, bo przecież czuje się na siłach.
Chłopak1-  luz to można mieć właśnie na trzeźwo, bo tylko wtedy można się zachowywać naturalnie, można być sobą. Pijany nie wie, jak jest żałosny, Przecież nie widzi, że jest czerwony i spuchnięty na twarzy, że się potyka, że bełkoce
Dziewczyna1 – jemu się wydaje, że jest fajny i zabawny, że świetnie tańczy, że ma super  teksty na podryw, a po prostu jest chamski.
Dziewczyna2 – chyba  w taki sposób bawią się osoby, zagubione, zakompleksione, niepewne siebie, muszą swój wstyd i kompleksy zalać alkoholem, albo nawet zatruć narkotykiem. Szkoda, że w szkołach jest tak wiele agresji, wzajemnego dokopywania sobie. Słowem najłatwiej zranić albo zabić.