piątek, 17 czerwca 2016

Wege...

O wegetarianizmie usłyszałam pod koniec szkoły podstawowej jeszcze wtedy ośmioklasowej, więc miałam wtedy mniej więcej trzynaście, może czternaście lat.Było to dla mnie puste słowo, kojarzące się raczej z przejściową modą. Znałam jego znaczenie i tyle. Pamiętam, że wegetarian w tamtych czasach traktowano trochę jak niegroźnych szaleńców.
Ogromnym zaskoczeniem dla mnie było, kiedy wegetarianką została moja przyjaciółka. Ma na imię Ewa, choć wszyscy nazywaliśmy ją Kasią. Minęło prawie trzydzieści lat i Ewa nadal nie je mięsa. Jest bardzo aktywną osobą. Ćwiczy, biega, pracuje, wychowuje trójkę dzieci :) jest szczupła, silna, zdrowa.
Wśród moich znajomych wegetarian jest też Marta, której tata jest weterynarzem i myśliwym, a ona sama nie je mięsa od wielu lat, podobnie jak jej mąż. Nie jadła mięsa nawet kiedy była w ciąży i urodziła dwójkę zdrowych dzieci. Trzyletni syn,  który jak się łatwo domyślić nigdy nie jadł jeszcze żadnego mięsa, rozwija się doskonale :), maleńka, na razie, córeczka na pewno również pójdzie w ślady brata i rodziców.
Marta z rodziną robią wyjątek tylko dla ryb. Są one częstym elementem ich posiłków.

Mniej więcej pięć lat temu spotkałam Ewę i Tomka, którzy są weganami. Jeszcze kilka lat temu to pojęcie było mi obce, teraz sama chętnie sięgam po przepisy z wegańskiej kuchni.
 Takich osób otacza mnie znacznie więcej, teraz coraz częściej ich dostrzegam.

Od dwóch lat myślę o wykluczeniu z jadłospisu naszej rodziny mięsa.
Ale czy to się uda ? Szef uwielbia mięso i młodsza córka też nieraz prosi o wędlinkę czy mięsko...
Dla mnie może niemal nie istnieć. Od czasu do czasu lubię delektować się hamon'em, chorizo, a nawet naszą polską dobrą szynką. Ale dla mnie to raczej smaczki, na co dzień jem mięso raczej z przyzwyczajenia i braku innych pomysłów. Wegetariański obiad łatwiej przygotować, pomysłów na wege śniadanie brak, tym bardziej na takie, które mogę zabrać do pracy.

Inny problem, to nie wiem jak to zrobić, jak zbilansować dietę? Jak zastąpić, czym i w jakich ilościach to co do tej pory  mój organizm dostawał z padliny... Jak nie skrzywdzić dwuletniego dziecka nieumiejętnie wprowadzaną zmianą w jadłospisie.

Argumenty za? oczywiste...
- na świecie jest nadprodukcja żywności w tym mięsa... właściciele wielkich gospodarstw, farm są odpowiedzialni za wyniszczenie terenów zielonych, za wyrzucanie ogromnych ilości resztek ze zwierząt, których nie dało się już do niczego zmielić w związku z tym za postępującą biodegradację terenu., to bardzo skrótowo
- przykra jest świadomość, że zwierzę ginie abym ja mogła napchać brzuch.. Że zwierzęcym matkom odbiera się dzieci, których mięso jest najbardziej wartościowe i przy okazji pozyskuje mleko, które normalnie piłby osesek...
- wszyscy moi znajomi wegetarianie, weganie są zdrowsi, szczuplejsi.
- coraz więcej sportowców również wyczynowców i tzw. " ultrasów " przechodzi na diety wegańskie, uważając je za bardziej korzystne i zdrowsze

W zasadzie mogłabym na ten temat zapisać jeszcze kilka stron, ale znalazłam w artykule autorstwa Marka Wilhelm " Pięć powodów dla których warto zostać wegetarianinem " na portalu Wegetariański.pl wszystko co można powiedzieć na ten temat na początek. Artykuł bardzo polecam
http://www.wegetarianski.pl/podstrona/powody.php

Nie wiem czy mięso wyleci całkowicie z naszego jadłospisu. Może zostanie w charakterze smaczka ? urozmaicenia ? Teraz nie jemy go dużo, ale zdecydowanie chcę jeszcze mniej i mniej...

Teraz przede mną godziny przekopywania internetu w poszukiwaniu rad jak to zrobić mądrze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz