Nie będzie już o wizytach lekarskich. Ale nie będzie też radośnie.
To będzie wpis materialistyczny.
Najpierw jednak takie spostrzeżenie. Nie wiem dlaczego w powszechnej opinii panuje przekonanie, że ciąża trwa dziewięć miesięcy. Jednocześnie liczy się ją w tygodniach, których jest czterdzieści.
Biorąc pod uwagę, że każdy miesiąc ma średnio cztery tygodnie to daje to dziesięć miesięcy. Czasem dziewięć i pół, jeżeli niektóre miesiące są o dwa lub trzy dni dłuższe.
Przychodzi taki dzień kiedy ciężarna zauważa, że nie dopina się już w swoich ulubionych spodniach, najlepszy biustonosz ją ciśnie, bluzka jest opięta... najczęściej dzieje się tak koło 12 tygodnia ciąży. Oznacza to, że trzeba ruszyć do sklepów i skompletować nowa garderobę.
Jeżeli ktoś ma nieograniczone fundusze problemu nie ma. Natomiast jeżeli stan naszej kieszeni to przeciętna wypłata, zaczyna się robić nie wesoło.
Najpierw idziemy do sklepów w centrum handlowym. Do tak zwanych sieciówek.
Spodnie jeansowe średnio 150 zł.
Spodnie materiałowe koło 120 zł.
Spódnica w granicach 100 zł.
Bluzka od 60 do 120 zł.
Majtki około 40 zł.
Biustonosz lepszy 70 zł. albo trochę gorszy za tą samą cenę ale w dwupaku.
Wiadomo, że wszystkiego przydałoby się minimum po dwie sztuki więc zakupując jedne jeansy, jedne spodnie materiałowe, jedną spódnicę, dwie bluzki z krótkim rękawem, dwie bluzki cieplejsze, dwie pary majtek i dwa biustonosze ( dwupak ) to daje około 1.000 zł. A sweterek, a kurtka jeżeli termin porodu wypada w zimie? Kolejne 400 zł.
Kupując wersje minimalną w sieciówkach wydamy średnio 1.500 zł.
Jeżeli mamy szczęście i trafimy na wyprzedaż to możemy wydatki ograniczyć do 1.200 zł.
W szale radości spowodowanej stanem błogosławionym jesteśmy gotowe jednak wydać ta kwotę. Idziemy do przymierzalni, potem do kasy... i po drodze następuje otrzeźwienie. Chcemy wydać ponad 1.000 zł na ubrania, które będziemy nosić tylko pół roku ? Nie wiadomo czy uda nam się je odsprzedać po porodzie. Zostawiamy więc naręcze ubrań w sklepie i następnego dnia idziemy na bazar. Okazuje się, że zaoszczędzimy może 100 zł.
Nadal nie chcemy tyle wydać, więc szukamy w specjalistycznych sklepach internetowych. Ceny podobne, a nawet nieraz wyższe.
Pozostają nam komisy, których jest jak na lekarstwo i ciuchlandy, których jest mnóstwo. I tu możemy zaszaleć. Szczególnie w kwestii bluzek, sweterków, kurteczek i tak dalej. Spodnie już ciężej nabyć, a spódnic i sukienek nie ma w zasadzie. Ale jak już tyle zaoszczędziłyśmy to wracamy do sieciówki po upatrzone jeansy :)
Ja swoje ciążowe jeansy kupiłam w sklepiku z odzieżą dla ciężarnych. Były średnio wygodne, szef łączący elastyczny ściągacz na brzuszku i resztę spodni nie zawsze układał się wygodnie. A najlepsze jest to, że spodnie przetarły się w udach w sito po trzech miesiącach :)
Za to sztruksy kupione w ciuchlandzie za cenę siedmiokrotnie niższą noszę ciągle. Piorę, suszę na kaloryferze lub na balkonie, czasem żelazkiem, jak nie doschną i dalej noszę :)
Majtek znanej polskiej firmy o włosko brzmiącej nazwie kupiłam w sumie 4 pary. Jedną już wyrzuciłam, druga też chyba nie dotrwa do porodu.
Bardzo ważny jest też biustonosz. Dobrze dopasowany, wyprofilowany, z szeroką gumką pod biustem i grubymi dobrze trzymającymi ramiączkami. W sieciówkach takich nie ma. A to od niego zależy w największym stopniu stan naszych piersi kiedy skończymy karmić. Wiem co mówię, bo po pierwszej ciąży, do dziś, moje piersi wyglądają fajnie. Choć naturalnie zmieniły kształt. Ale miałam naprawdę dobry stanik. Mam też kilka koleżanek z ogromnym biustem, jedna wykarmiła trójkę maluchów, w tym bliźniaki. Starszego syna i maluchy karmiła 7 miesięcy i ciągle jest zadowolona ze swojego wyglądu. Znajome które zaniedbały ta sprawę mają nie ładne, nieraz zniekształcone piersi.
Ale tu też się zaczynają schody.
Taki biustonosz to wydatek min.150 zł. Jeden to mało. Bo na początku będzie przesiąkał, nawet mimo wkładek. Albo będą upały...Więc kupujemy dwa. Wydajemy 300 zł. A po dwóch, trzech miesiącach kończy nam się laktacja, albo rozmiar biustu się zmienia, bo piersi produkują odpowiednią ilość mleka a nie jak na początku zalewają nas pokarmem.Nie są tak nabrzmiałe. Więc co? Sięgamy po kolejne 300 zł.?
Choć znajoma od bliźniaków mówi że warto. Bo to i tak dużo tańsze niż chirurgiczne podciąganie biustu i zdrowsze dla naszej psychiki, kiedy ciągle lubimy nasze ciało.
Ciąża to naprawdę niezły biznes. Na ubranie przyszłej mamy przez sześć miesięcy potrzebna jest jedna miesięczna przeciętna pensja. Wiele kobiet daje się wciągnąć w tą " zabawę ". I wydają znacznie więcej, nawet jak nie muszą, bo przecież przeczytały, usłyszały, ze muszą to mieć, ze bez tego ich ciąża nie będzie tak szczęśliwa.
A jak mają sobie poradzić te przyszłe mamy dla których nawet wizyta w ciuchlandzie może zrujnować budżet domowy? To już nie jest kwestia tego czy piąty rok chodzę w tych samych spodniach. Ciało się zmienia i trzeba mu innych ciuszków. Wygodnych.
Czy nie da się uszyć ciążowych kolekcji na każdą kieszeń? Dlaczego tak mało jest komisów z ubraniami dla ciężarnych? Dlaczego bielizna musi być tak droga? Dlaczego kobieta musi godzić się na deformację biustu, bo nie stać ją na dobry biustonosz a same ćwiczenia nie załatwią sprawy?
Ma zmieniony brzuszek, biodra, często rozstępy. Na to mamy mniejszy wpływ, możemy popracować najwyżej nad brzuszkiem. Ale na kształt biustu możemy zadziałać dobrze dobraną bielizną ( udowodniono, ze około 75 % kobiet nosi źle dobrane staniki i to bardzo wpływa na brzydki kształt piersi ). Każda z nas chciałaby się czuć kobieca, zadbana i w ciąży i po porodzie i karmieniu również, nawet kiedy zdejmie wszystkie ciuszki.
Jeszcze jedna sprawa. Jeżeli nawet już wydam całą pensję na ubrania ciążowe renomowanych, polecanych firm to chciałabym aby te ubrania przetrwały te kilka miesięcy w niezmienionym stanie, Jeżeli będę o nie dbać. Bo spodnie znanej ciążowej firmy drą się po 3 miesiącach, a majtki znanej bieliźnianej firmy po dwóch miesiącach, a rajstopy po jednym noszeniu, albo nawet w trakcie zakładania. W 3 miesiące wyrzuciłam do śmieci ponad 200 zł.
Jedyna nadzieja w ciuchlandach i pomocy koleżeńskiej. Czasem uda się coś pożyczyć, odkupić, dostać od znajomych.
W ciucholandach można znaleźć dużo fajnych rzeczy i również markowych ;) Sama korzystam z takich sklepów, choć w ciąży nie jestem ;) Gorzej potem z bielizną, ale bardzo dużo można zaoszczędzić na bluzkach, spodniach, sukienkach itp. ;)
OdpowiedzUsuńja też korzystam, mam trzy ulubione :) i mam z nich rzeczy naprawdę dobrej jakości, jak piszesz nieraz markowe, za niewielką cenę. I nie szkoda kiedy się znudzą czy zniszczą, oddaje albo wyrzucam :) a markowe ze sklepu to sie potem nosi i nosi i nosi bo przecież kosztowały....
OdpowiedzUsuńDokładnie. Chociaż jak mi jakaś rzecz bardzo pasuje, to nawet jak się zniszczy, szkoda mi jej ;)
Usuń