O istnieniu blogów dowiedziałam się z... programu w telewizji. Redaktor Dorota Wellman, w swoim programie rozmawiała z kilkunastoletnią dziewczynką, która prowadziła bloga. Nastolatka opisała tam emocje towarzyszące chorobie i śmierci jej taty. Blog był też zapisem czasu żałoby, codziennego życia w tych trudnych chwilach i powolnego adaptowania się do nowych okoliczności. Była to dla niej forma terapii, miejsce gdzie bez skrępowania mogła zapisać wszystkie uczucia.
Któregoś dnia ktoś w sieci znalazł jej zapiski i bardzo poruszony sytuacją nastolatki oraz jej dojrzałością i sposobem pisania pokazał jej blog przyjaciołom. Oni kolejnym, a tamci następnym... w ten sposób jej blog został jako jeden z pierwszych w Polsce - blogiem roku.
Potem coraz częściej spotykałam informacje o blogach, na portalach informacyjnych często znajdowałam ciekawy artykuł będący fragmentem bloga, ale nigdy nie miałam ochoty czytać nic ponad to co znalazłam na stronie głównej. Nie zachęciły mnie nawet blogi celebrytów, gwiazd, gwiazdeczek, ludzi świata polityki, filmu itd...
Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz usłyszałam o Chustce. Gdzieś w natłoku codziennych informacji dotarło do mnie, że blogerka, bardzo aktywna, cudowna, zdobywa kolejne nagrody, było coś o raku.
W listopadzie 2012 roku radio TOK fm wyemitowało audycję archiwalną, której bohaterką była Joanna Sałyga znana jako Chustka. Joanna, która zmarła dwa - trzy tygodnie przed powtórką audycji. Program był wspomnieniem o Joannie.
Joanna. Matka, kobieta zakochana, biznes woman, nieżona, żona, blogerka. Zbyt długo bagatelizowała objawy. Czy to bardzo skróciło jej życie? Od momentu wykrycia choroby do śmierci Joanny minęły dwa lata.
Siedziałam w pracy nad stertą papierów i słuchałam głosu Joanny, której już nie było wśród żywych. Joanna opowiadała o synku, o miłości do dziecka, o tym jak oswaja go z myślą, że odejdzie. Opowiadała o mężczyźnie swojego życia, o seksie w chorobie nowotworowej. Byłam poruszona, przerażona, zauroczona....
Odłożyłam papiery i znalazłam w sieci bloga Joanny. Zaczęłam od pierwszego wpisu
http://chustka.blogspot.com/2010/04/cos-o-sobie-niedzielne-podsumowanie.html
i wsiąkłam.
Czytałam w pracy zaraz po przyjściu, w czasie przerwy i po przerwie, w domu....
Odpowiadał mi styl pisania Joanny, jej bezkompromisowość połączona z ciepłem. Odpowiadało mi jej poczucie humoru, inteligencja. Zazdrościłam cudownego kontaktu z synem i sposobu na wychowywanie go.
Były rzeczy, które mnie wkurzały.
W zeszłym roku kupiłam zapis bloga Joanny wydany w formie książki. Przeczytałam jeszcze raz. I znowu śmiałam się, płakałam, byłam zła i zaskoczona.
Tak zaczęła się moja przygoda z blogami. U Joanny znalazłam link do Zorkowni. Do innych blogów zajrzałam ze strony głównej poczytnego portalu internetowego.Z tych zostały ze mną dwa. A z nich trafiłam do kolejnych. Czytam też bloga mojej koleżanki o rodzicielstwie i książkach.
A blog Joanny? Zmienił moje życie. Dosłownie. Niezależnie co myślę dziś, kiedy emocje dawno już opadły.
Nieraz było tak, że poruszyła mnie jakaś książka, jakieś wydarzenie. Zawsze mówiłam wtedy sobie: " to mnie zmieni ". I nic się nie działo.
Nie wiem dlaczego, ale Chustka podziałała. Dała mi siłę do walki z wiatrakami. Bije się z nimi do dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz