niedziela, 19 kwietnia 2015

Ukłon w stronę klasyki

Myślę, że nie ma autora powieści kryminalnych, który nie czytał książek Agathy Christie czy Arthura Conana Doyle'a. Niektórzy z nich próbowali dorównać klasyce i napisać powieść w podobnym stylu, inni nawiązywali do utworów Pani Aghaty i Pana Artura chcąc oddać ich twórczości hołd.
Nie wiem do której grupy mogę zaliczyć Camillę Lackberg, która napisała opowiadanie " Zamieć śnieżna i woń migdałów ". Od pierwszych stron książki miałam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie. Atmosfera jak u wspomnianych mistrzów kryminałów, scenografia i akcja utrzymane w konwencji.
Duży, piękny dom na wyspie, na kilka dni odizolowany od reszty świata za sprawą zamieci śnieżnej. Zerwane linie telefoniczne, brak zasięgu dla jakiejkolwiek sieci telefonii komórkowej. Napięcie nie sięga zenitu, ale bohaterowie są wyraziści. Jest zagubiony w działaniach młody policjant Martin, jego narzeczona Lisette, która ma trochę inny plan na życie niż obawy Martina na to wskazują. Jest bardzo bogaty i hojny do czasu nestor rodu oraz grupka antypatycznych krewnych, którzy wraz z Lisette liczą na dotacje bez końca i hojny spadek. Tylko jeden wnuk, naprawdę kocha dziadka i spędza z nim dużo czasu.  Jest nieboszczyk, a wszyscy są podejrzani..
Jednak wyjaśnienie zagadki nie jest oczywiste, mimo że oczywiście inspiracją do niej była jedna z powieści o Sherlocku Holmsie. 

" Zamieć śnieżna i woń migdałów " to sympatyczne czytadło na jeden wieczór. Nie jest to literatura wysokich lotów, ani styl Lackberg jaki znamy z jej cyklu o Fjallbace. Ale czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, o ile przyjemna może być książka z nieboszczykiem w tle. Polecam. Poznajcie troszkę inną Camillę.

P.s.
               Książka ta spotkała się z wieloma krytycznymi głosami, z negatywnymi ocenami. Myślę, że stało się tak dlatego, bo wielu czytelników nie zrozumiało, autorki, która chciała pobawić się słowem w konwencji stworzonej przez mistrzów kryminału i nie zamierzała im dorównać. I za to też plus dla Camilli Lackberg.
Mylą się też Ci, którzy uważają że nowela ta była wprawką początkującej pisarki, gdyż została wydana jako piąta książka autorki, która na koncie miała już cztery solidne sukcesy literackie.


Recenzja napisana w związku z wyzwaniem :) : 
http://rudymspojrzeniemnaswiat.blogspot.com/2014/11/czytamy-literature-skandynawska-i.html





2 komentarze:

  1. a to mnie teraz zaintrygowałaś. Muszę poszukać tych opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  2. to jedno opowiadanie, fajne. Czytelnicy jak biorą tą książkę do ręki spodziewają się czegoś wielkiego a ja uważam ze wielkość Lackberg, polega na tym, że nie siliła się na dorównanie mistrzom w tej formie kryminału, ale napisała nowele nawiązującą do stylu starego angielskiego kryminału i zrobiła to dobrze a bez niepotrzebnego zadęcia

    OdpowiedzUsuń