niedziela, 1 listopada 2015

Ciekawe co na to pani Lackberg...

Po kilku opasłych tomiszczach jakie ostatnio przeczytałam, szukałam w bibliotece czegoś lżejszego :) Zima nadchodzi a tu taki tytuł " Dziewczyna ze śniegiem we włosach ". Autorka Ninni Schulman. Nic mi to nazwisko nie mówiło. Nic dziwnego. Pod nazwiskiem informacja " debiut roku w Szwecji ". Na okładce z tyłu aż pięć pozytywnych recenzji.
Już dawno zauważyłam, że jakość i ilość pochlebstw jest wprost odwrotnie proporcjonalna do jakości literatury, która opisują. Tym bardziej, ze zazwyczaj są to ogólnikowe zwroty, jakie można napisać na każdej okładce.
Kiedy odeszłam od bibliotecznej lady, w oczy rzucił mi się napis w górnym prawym rogu. Czemu nie zauważyłam go wcześniej nie wiem, ale zirytował mnie niezmiernie: " taką powieść chciałaby napisać Camilla Lackberg. " Za to zdanie odpowiedzialny jest Boras Tidning szwedzki tabloid.
No cóż, pozostało mi przekonać się czego pani Camilla może pozazdrościć pani Ninni.
Książka zaczyna się obiecująco, o ile można tak powiedzieć kiedy kilka pierwszych kartek to opis morderstwa popełnionego na młodej dziewczynie w sylwestrową noc... no, ale w końcu to kryminał. W tym samym czasie na noworocznej imprezie bawi się córka państwa Losjo. Przynajmniej taką informację podała rodzicom wychodząc z domu, do którego już nigdy nie wróciła. Czy dziewczyna zamordowana w lesie i Hedda Losjo to ta sama dziewczyna? Czy policja zdąży zareagować zanim dojdzie do kolejnych zbrodni ? Intryga kryminalna ciekawa, choć jak na śledztwo dość senna. Miałam wrażenie, że policjanci snują się poddenerwowani, ale raczej własnymi rodzinnymi problemami.  Dużo więcej zaangażowania wykazuje dziennikarka, która wraca w rodzinne strony poukładać na nowo swoje życie i w prywatne śledztwo wciąga znajomego fotografa. Czy zaangażowanie wynika tylko z chęci napisania serii doskonałych artykułów czy Magdalena naprawdę przejęła się zbrodniami i przestępstwami, których została mimowolnym świadkiem, nie wiadomo.
Do wątku kryminalnego dorzucono romans i kilka średnio udanych portretów psychologicznych bohaterów.
Poza tym zastanawiam się czy pismak, który wymyślił slogan na okładkę kiedykolwiek sięgnął po książki Camilli Lackberg ? Czy czytał kryminały Mankella ? Jeżeli tak, to powinien zauważyć, że Ninni Schulman musiała inspirować się obojgiem autorów. Problematyka handlu kobietami, prostytucja nieletnich to wątek jakby wyjęty z książek mistrza szwedzkiego kryminału, nawet sposób wplecenia w fabułę podobny. Z kolei wścibska dziennikarka powracająca do miasteczka swojego dzieciństwa, próbująca pozbierać się po rozwodzie, wplątująca się w kolejną miłosną historię to jakby lustrzane odbicie postaci Eriki Falck stworzonej przez Lackberg.
Cała książka bardziej przypomina szkic do fajnej powieści, jest mało odkrywcza, raczej odtwórcza, chociaż autorka całkiem nieźle buduje napięcie i ma lekkie pióro.
Czy Camilla Lackberg chciałaby napisać taką książkę ? Biorąc pod uwagę, że jej debiut pisarski był znacznie bardziej udany,odpowiedzcie sobie sami...

2 komentarze:

  1. Masz rację, książce można wiele zarzucić i na pewno porównanie do Lackberg jest nietrafione. Uważam jednak, że autorka ma potencjał i liczę na to, że kolejne części przygód Magdaleny będą już doszlifowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się, potencjał ma, sama jestem ciekawa dalszych części :)

    OdpowiedzUsuń