poniedziałek, 10 marca 2014

25 tydzień

Bardzo długo zastanawiałam się jaka formę ma mieć ten blog. Czy będzie tylko o rzeczach, które dzieją się obok, czy będę też pisać i prywatnych sprawach...

Nie wiem jeszcze jak daleko się odsłonię.

Na pewno jest jeden temat, który siłą rzeczy będzie pojawiał się w moich wpisach. Oczywiście mogłabym założyć nowego tematycznego bloga, ale nie chcę.Niech ten blog kształtują codzienne zmagania, myśli, przeżycia.

Pod koniec czerwca przyjdzie na świat nasza córeczka. To już 25 tydzień ciąży. Jestem niezmiernie szczęśliwa ale i pełna obaw, jak każda mama.

Moja pierwsza córka na już prawie 15 lat. Jest wyższa ode mnie ( moje metr pięćdziesiąt trzy nie trudno przerosnąć ) Jest owocem miłości mojej i mojego byłego od 8 lat męża. Była upragnionym i zaplanowanym dzieckiem. Rok czekałam aż zajdę w ciążę. I te 9 miesięcy to był cudowny czas. Poza tym, że zmieniało się moje ciało, nic mi nie dolegało. Pierwsze dwa miesiące były troszkę nerwowe, bo dzieciątko chyba nie do końca było przekonane, czy chce we mnie zostać, ale jak już się zadomowiło to na dobre. Byłam na zwolnieniu prawie od początku ciąży, najpierw musiałam, potem już z rozpędu. Spałam i jadłam kiedy chciałam, żyłam aktywnie, wyjeżdżałam nawet na wycieczki, na wczasy.
A. urodziła się szybko. Sześć godzin bez wielkiej traumy, bez ani jednego krzyku z mojej strony. Bolało bo musiało, ale było nie najgorzej :) troszkę stresu na koniec bo malutka traciła siły, a ja dużo krwi. Były rozważania czy nie robić cesarki, ale na szczęście wszystko poszło dobrze.

Ta ciąża jest inna. Też wyczekana, ale z innego powodu. Szef musiał " dorosnąć " do tej decyzji. Za to jak się zdecydował to już po dwóch miesiącach skakaliśmy z radości. No i nie mam już 26 lat tylko 40 :)
Pracowałam do 20 tygodnia ciąży, bo czułam się nieźle. Pokonała mnie droga do pracy. Dojazd pociągiem, autobusem i tramwajem i konieczność wstania maksymalnie o 5 rano.
No i ugniatanie brzuszka przy komputerze dziewczynce bardzo się nie podoba :) nie znosi jak siedzę długo pionowo. Wtedy się kręci zmuszając mnie do relaksu w pozycji pół leżącej.
W ogóle lubię teraz więcej leżeć, polegiwać, wyciągać się. Szybciej się męczę.
To polegiwanie jest nie dobre bo mnie rozleniwia. Moje ciało i umysł. Dużo czytam, podsypiam.
Ale do prac domowych nie mam serca ani ochoty... No jasne, ze sprzątam, zmywam, gotuję ale zanim się zbiorę, ech...

Na dodatek Szef był miesiąc w delegacji. Ponad 3000 kilometrów od domu. Kiepsko mi się śpi samej w nocy, więc czytałam do pierwszej, do trzeciej w nocy, w dzień odsypiałam.
Szef wrócił ale organizm przyzwyczaił się do innego rytmu, ciekawe czy już tak zostanie aż do porodu.

Czego się  boję? Żeby córeczka urodziła się zdrowa. Wiemy, że że jej ciało rozwija się dobrze. Jest dość ruchliwa :) Chciałabym aby jej rozwój dalej przebiegał tak harmonijnie, żeby urodziła się również bez żadnych deficytów umysłowych.
No i finanse. Czy uda nam się obu córkom i nam zapewnić godne życie? Nie jesteśmy fanami gadżetów, nie wydajemy pieniędzy tylko po to aby coś mieć bo wszyscy mają. Ale mamy kredyt mieszkaniowy. I rok będę na urlopie wychowawczym płatnym o dwadzieścia procent mniej. Czy nasza córeczka dostanie się do żłobka? Na prywatny nas nie będzie stać , ani na nianie. Czy nie będziemy rodzicami, które dziecku przysporzą traumatycznych przeżyć?

Czasem ogarnia mnie euforia a czasem panika


Myślę, że to na tyle na dziś :) Dziewczynka daje znać, że czas się wyprostować. W najbliższym czasie perypetie zdrowotne w naszym ukochanym w enefzecie....




2 komentarze:

  1. Jak była u Ciebie cisza, tak teraz "poszalałaś" :) Gratulacje! Życzę spokojnego przebiegu ciąży i szczęśliwego porodu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam na jakiś czas w taki stan " nie chce mi się " , ale też troszkę załatwiania różnych spraw i tak czas zleciał
    Dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że poród bedzie taki, aby dziewczynka urodziła się zdrowa, dla tego jednego celu wytrzymam wszystko :)

    OdpowiedzUsuń