poniedziałek, 2 lutego 2015

Chustka - kiedy opadły emocje

Tak trudno napisać o swoich wątpliwościach.
Nie chcę podeptać pamięci o osobie, której nie znałam, a która mimo to odmieniła moje życie.
Kończąc poprzedni wpis i zaczynając ten, wróciłam do bloga Chustki.
Być może jako przestrogę natknęłam się na ten fragment wpisu męża Joanny, na jej blogu, dodany po pogrzebie Joanny?

" Kimkolwiek była dla Ciebie, czymkolwiek są dla Ciebie Jej słowa - pamiętaj, że ona wyrażała się dobrze o ludziach. Uszanuj to."

Czy uda mi się podzielić wątpliwościami, zachowując szacunek do osoby, która nie może już nic powiedzieć ?

Zawsze uważałam, że osoby ciężko chore, potrzebujące wsparcia finansowego, rzeczowego, docierają do granic swoich możliwości finansowych. Albo nawet mocno je nadszarpnęły. Oczyma wyobraźni widziałam, je jak walczą o każdy grosz, podejmując trudne decyzje, czy kupić lepsze jedzenie czy kolejną dawkę leku, a może pełne obaw czy w ogóle starczy na jedzenie. Byłam pewna, że w takich sytuacjach człowiek dotyka ubóstwa, że wyprzedaje wszystko co wartościowe.
Tymczasem na blogu Chustki co jakiś czas relacja z wyjścia na sushi, wycieczki, wakacji.
Oczywiście fantastyczne jest to, że kiedy Joanna miała siły, kiedy dobrze się czuła nie zamykała się w domu. Miała cudowne wakacje z synem i niemężem. Zobaczyła kilka pięknych miejsc. Jadła to co mogła jeść a jednocześnie coś co uwielbiała.
Ale była też pod opieką fundacji i co jakiś czas apelowała o wpłaty na leczenie jej i innych podopiecznych.

Dopiero blog Joanny uświadomił mi, a może inaczej... wzbudził moje wątpliwości...
Może fundacja leczy a to jaki jaki standard życia ma pacjent, ma niewiele do rzeczy? Może jeżeli nie przekroczy się jakiegoś progu " bogactwa " można jechać na wakacje i iść na obiad do restauracji a fundacja i tak zasponsoruje leki? Czy mniej pieniędzy dostanie ten lepiej uposażony? Czy jak różne osoby przyjmują te same lekarstwa to otrzymają pełen zwrot kosztów leczenia? Ten uboższy ma z fundacji tyle samo co ten, co w życiu finansowo sobie radzi?

             Ostatnie tygodnie, dni, były dla Joanny czasem nieopisanego cierpienia, Wydawało się, że jest dobrze zabezpieczona na wypadek bólu. Z różnych przyczyn nie zawsze tak było.
Joanna planowała założenie fundacji zajmującej się leczeniem bólu w chorobach przewlekłych i nieuleczalnych. Wstępnie opracowała statut. Fundacja miała zacząć działać kiedy Joanna pokona raka. Pierwsze spotkanie Akcji Chustka odbyło się dwa tygodnie po Jej śmierci. Z inicjatywy Piotra,  jej już męża.
On też, na blogu Chustki zamieszczał kolejne wpisy o działalności nowo powołanej fundacji. Był jej formalnym założycielem i prezesem.
A potem na blogu Piotra pojawiła się informacja, że... idzie do więzienia.
Na blogach osób sympatyzujących z Joanną zawrzało. Pojawiły się spekulacje.
A we mnie wiele wątpliwości.

Podobno

Podobno Joanna poznała Piotra na portalu randkowym.
Podobno wiedziała, że jest na bakier z prawem, że jest to człowiek z wyrokiem za poważne przestępstwo. Podobno go broniła, szukała pomocy prawnej.
Podobno nie wierzyła w jego winę.
Piotr po ślubie przyjął jej nazwisko, podobno było mu tak łatwiej żyć.

Mimo wszystko wprowadziła go do domu, gdzie mieszkał jej mały syn. .
Na czas choroby Joanny, Piotr dostał decyzję o odroczeniu wyroku.
Z bloga znamy Piotra idealnego. Dobrego, kochającego, inteligentnego, pracowitego, pełnego empatii i prawdziwej miłości.
Ani słowa o jego drugim obliczu.
Ile takich tajemnic Joanna zastawiła tylko dla siebie? Dlaczego nigdy o tym nie wspomniała? Musiała zdawać sobie sprawę, że brudy wcześniej czy później wypłyną i że bardziej wszystko zaśmiecą.
Jaka była Joanna? Jasne, że nie idealna, bo takich ludzi nie ma, ale jaka? Jaki jest Piotr?
Czy gdybym ją znała jako żonę człowieka z więzienną przyszłością coś by to zmieniło?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz