Ciągle mam wrażenie, że odbieram córeczce coś cennego, czego nic jej nie wynagrodzi.
Jaka jest nasza malutka dziewczynka?
Wesoła, otwarta, spontaniczna, kreatywna, spokojna, bystra, ruchliwa.
Jest dość samodzielna jak na dzieciaczka co trzy miesiące temu skończył roczek. Potrafi się bawić sama.
Nie lubi dzielić się swoją przestrzenią, nie jest dziewczynką przytulinką. Ale jednocześnie szuka nas wzrokiem, nas domowników, nas, czyli mamy, taty i starszej siostry.
Jest też delikatna, drobna. Nie sygnalizuje, że chce pić, jeść czy spać.
To ja pilnuję pór karmienia, obserwuję czy prawy kciuk nie trafia do buzi, podtykam kubek z piciem.
Kiedy inne dziecko odbiera jej zabawkę, albo kubek z napojem, napawa ją to zdziwieniem. Jednocześnie jest wtedy lekko wystraszona i rozżalona, ale jeszcze nie wie, że może czegoś nie oddać, że może odebrać, że może zawalczyć o swoje.
Kiedy pójdzie do żłobka co jej zabiorę ?
Moją obecność i bliskość na każde zawołanie. Na jakiś czas poczucie bezpieczeństwa.
Całusy i uściski w tych krótkich chwilkach kiedy decyduje się zrezygnować ze swojej autonomii.
Wspólne zasypanie w ciągu dnia, a jednocześnie jedną z niewielu chwil, kiedy mogę tulić ja bez końca, bez ograniczeń.
Długie spacery każdego dnia.
Zabierając jej zabieram też sobie. Możliwość patrzenia na nią, obdarowywania całusami kiedy tylko jest okazja. Muszę zrezygnować z karmienia, przewijania, nawet z naszych przekomarzanek. Z miliony razy powtarzanego " nie " :) z nazywania jej najsłodszymi słówkami, z wysłuchiwania jej paplaninki w jej własnym języku, z wyłapywania wielu słów wplecionych w jej osobisty język :) Muszę z tego wszystkiego i z wielu innych rzeczy zrezygnować na kilka długich godzin prawie każdego dnia.
Tyle zabieram, a co daję z zamian ?
Kontakt z dziećmi ? Ma go dość systematycznie
Zdobywanie nowych umiejętności ? Na pewno nauka budowania relacji z rówieśnikami, z osobami spoza najbliższego otoczenia, nauka funkcjonowania w innym środowisku.
W pakiecie choroby.
Po kilku krótkich wizytach w " Gumisiach " malutka ma ropny katar, z którym walczymy już drugi tydzień.
jak dla mnie lista minusów jest dużo dłuższa, a przecież wypisałam tylko kilka
tak ciężko wydłużyć listę plusów, aby dorównała chociaż długości liście z minusami...
jak ja zmieszczę cały dzień w kilku godzinach po południu ?
jak podzielę go między nas wszystkich w domu?
jak sprawię, żeby nikt nie poczuł się zapomniany w sytuacji kiedy malutka będzie potrzebowała nas najbardziej?
a starsza córka ? czy dam jej wystarczająco dużo siebie ?
a ja ?
dużo zabieram, dużo mniej daję
nie znoszę zwrotu " przyzwyczai się ".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz